Bangkok był jednym z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie miejsc! Podczas pierwszego pobytu, mocno się rozczarowałam. Po prawie trzech tygodniach podróżowania po pięknych wyspach, zderzenie z betonowym miastem było dość przytłaczające. Chyba wtedy po raz pierwszy uświadomiłam sobie, że takie metropolie nie są dla mnie 😀
Na moje niezadowolenie składało się wiele czynników. Przede wszystkim spałyśmy w tragicznym hostelu, w pokoju miałyśmy tak ciemno, że czułam się jakbym mieszkała w piwnicy. Noclegi w Bangkoku są zdecydowanie droższe niż na południu kraju, stąd taki wybór. Z tego co pamiętam doba kosztowała około 70zł. Upały były kosmiczne, a świątynie trzeba zwiedzać będąc pozakrywanym od góry do dołu, to potrafi być naprawdę męczące!
Jednak to nie tak, że wszystko mi się nie podobało! Świątynie w Bangkoku robią ogromne wrażenie! Szczególnie jak jest się w Azji po raz pierwszy. To zupełnie odmienny styl budowli od tych, które możemy zobaczyć w Europie. My zdecydowałyśmy się zobaczyć Wat Pho, które jest tak naprawdę kompleksem świątyń. Najważniejszą z nich jest Świątynia Leżącego Buddy, który jest naprawdę ogromny (46m długości i 15m wysokości). Posąg jest praktycznie w całości pozłacany. Podobno przedstawia scenę osiągania nirvany przez Buddę.

Leżący Budda
Wat Pho

Wat Pho

Grand Palace

Wat Phra Kaew

Wat Phra Kaew
Bangkok to nie tylko cudowne świątynie. Zwiedzanie takich kompleksów choć interesujące, to wykańczające. Postanowiłyśmy znaleźć przyjemne miejsce, w którym mogłybyśmy odpocząć. Padło na Lumpini Park. Wstęp jest bezpłatny. To ogromny park, do złudzenia przypominający nowojorski Central Park 😀 Mnóstwo biegających ludzi, jeżdżących na rowerach czy rolkach. My usadowiłyśmy się pod jedną z palm i cieszyłyśmy odrobiną cienia 😀 Trzeba jednak uważać na spadające kokosy, są naprawdę niebezpieczne!

Lumpini Park
Niewątpliwie atrakcją samą w sobie jest transport po Bangkoku. Targować trzeba się naprawdę ostro, ceny potrafią zniżać nawet o 80%. My głównie poruszałyśmy się tuk-tukami, tak było dosyć tanio, a do tego nie musiałyśmy stać w korkach, bo tuk tuk przeciśnie się praktycznie wszędzie 😀

Będąc w Bangoku byłoby grzechem nie odwiedzić ulicy Khaosan! To dzielnica uwielbiana przez backpackersów, w dzień to jeden wielki stragan, w nocy impreza do samego rana! Jedzenie na Khaosan było naprawdę tanie. Pyszny obiad można było zjeść nawet za 5zł. Moje ulubione były jednak kubeczki z pokrojonym mango i ananasem! Taka przyjemność to zaledwie 2zł. Poza tym można spróbować różnych smażonych robaczków, ja się ich panicznie boję, więc nawet o tym nie myślałam! Chciałam zrobić chociaż zdjęcie, jednak sprzedawca kazał mi zapłacić, więc odpuściłam. Będąc w Bangkoku warto skusić się na masaż. Na każdym kroku stoją panie, które wołają “Massage, massage!”. Są w tym naprawdę dobre, a ceny są bardzo niskie. Masaż całego ciała to koszt ok. 30/40zł, samych stóp to ok. 10zł. Po całym dniu zwiedzania, miło jest się zrelaksować. Na zdjęciu poniżej lody kokosowe z dodatkiem orzeszków solonych, serwowane w skorupce po kokosie! PRZEPYSZNE!!

Khaosan Road

Widok na Bangkok z Lebua Sky Bar
W Bangkoku jest wiele takich barów, fajnie było jednak zobaczyć coś co widziało się wcześniej tylko na filmie :).

Lebua Sky Bar

Lebua Sky Bar

Lebua Sky Bar